Koniec lata 69. Po półrocznym pobycie we Włoszech wracałem samotnie za kierownicą camioncino Ford Transit. Trasę Bolonia – Warszawa pokonałem non-stop w 35 godzin. Na granicy w Cieszynie czekał już mój włoski impresario Antonio Foresti udający się z wizytą do Polski. Był zaszokowany kiedy tłumy fanów na wiadomość o przejeździe gwiazdy (…?) zaatakowały szlaban. W pośpiechu skrobnąłem kilkadziesiąt autografów i na gaz. Po rozładowaniu sprzętu w domu pognałem dalej. Wieczorem dobiłem do grona światowych szpanerów w sopockim Grand Hotelu. Szaleństwo…
Lepsze jest wrogiem dobrego – powiadają mądrzy ludzie. Ale widocznie nie jestem mądry skoro nie wyciągnąłem żadnych wniosków z owego porzekadła. Dowodem jest choćby i to co teraz wyprawiam z nagranymi przed laty piosenkami. Ktoś na moim miejscu machnąłby ręką wiedząc, że ludzie kupią i tak. To, że nie macham, nie świadczy ani o narcystycznym zapatrzeniu w siebie, ani o chorobliwym braku samoakceptacji. Raczej chodzi o nieodpartą chęć naprawy błędów. Jeżeli ktoś to nazwie chorobą, niech sobie jeszcze i poironizuje na temat moich syzyfowych potów… Nie będę się tym zamartwiać, ani się biczować. Nie każdy mądry ten kto bezbłędny… Znam też porzekadło bardziej oczywiste: nic nie jest tak dobre, żeby nie mogło być lepsze… Ta płyta miała być lepsza. I jest. Prawdziwą inspiracją stały się organy Hammonda, cudem sprowadzone z Kopenhagi. Żeby zdobyć to cacko musiałem się zadłużyć…
Rok 1968. Ledwo ochłonąłem po sukcesie „Dziwnego świata”, a już trzeba było myśleć o nowej płycie. Od stycznia wojażowałem z Akwarelami po świecie, a to Francja-elegancja (MIDEM), a to jakaś europejska telewizja (Brema), a to znowu festiwal (Bratysławska Lira). Do tego jeszcze comiesięczne trasy po Polsce. Skoncentrować się na pisaniu mogłem tylko w drodze. I mimo, że tytuł wykiełkował pół roku wcześniej, dwanaście piosenek, wysupłanych z wolnego od koncertów czasu, nagraliśmy dopiero na przełomie maja i czerwca…
…Pragnę zwrócić uwagę na utwór tytułowy – „Dziwny jest ten świat”… Muzyka powstała na początku sierpnia 1966 r. w Paryżu, podczas występów w programie „Music-Hall de Varsovie” w Olympii. Tekst napisałem pod wpływem przeżyć, obserwowania ludzi i świata. Od kilku lat nosiłem się z zamiarem, w sposób sugestywny wyśpiewać ludziom prawdę. Używamy wielkich, ogromnych słów protestu przeciwko wojnie, nie zastanawiając się jednocześnie nad tym co się dzieje wśród nas na co dzień; nie zdajemy sobie sprawy, że nieraz ludzie zabijają się wzajemnie słowami…
Dedykuję ten utwór wszystkim ludziom o wrażliwych sercach…
Kiedy jesienią 1962 roku nagrywałem pierwszy singel w studiu Polskich Nagrań, nie przypuszczałem, ze pozbędę się kiedykolwiek swojego dolce voce. Kompleks nasilał się. Nie przekonywały mnie: ani nieustające powodzenie piosenek latyno-amerykańskich, ani entuzjazm szerokiej publiczności, z jakim mnie przyjmowała.
Profesor Karużas (reżyser nagrania) nie krył zachwytu dla mojej, jak sie wyrażał, muzykalności. Może dlatego, że ani razu nie popełniłem podstawowego grzechu. Nie fałszowatem. Ucho miałem czujne i takie herezje były nie do pomyślenia. Po nagraniu playbacku z Jurkiem Kowalskim (na bębenkach) do samby „Felicidade” zaskoczyłem pana profesora jeszcze bardziej. Wypatrywał przez szybę dźwiękochłonną, na jakim to instrumencie tak słodzę w solówce..? Gdy się okazało, że wysmyczkowałem solo na strunach własnego głosu – zaniemówił…
Poeta, satyryk, dramaturg, scenarzysta, autor tekstów piosenek i piosenkarz, także kompozytor i reżyser. Absolwent Wydziału Filologii Polskiej Uniwersytetu Warszawskiego. W czasie studiów współpracował z kabaretem „Hybrydy”. Jako autor debiutował w nim piosenką Po prostu wyjedź w Bieszczady. W latach 1964–1966 współpracował ze stołecznymi kabaretami „Dreszczowiec” i „U Lopka” oraz z kabaretem „Dudek”, dla którego stworzył repertuar wykonywany przez Wiesława Gołasa, Wiesława Michnikowskiego i Barbarę Rylską. Od końca lat 60. występował z autorskimi recitalami, m.in.: W co się bawić, Szajba, Wieczór liryczny i Róbmy swoje. Prezentował je w kraju i za granicą, m.in. w RFN, Francji, W. Brytanii i we Włoszech oraz w ośrodkach polonijnych USA i Kanady. Współpracuje jako autor z Polskim Radiem, TVP i teatrami muzycznymi.
Kompozytor i pianista. Studiował na Wydziale Filologii Polskiej Uniwersytetu Łódźkiego oraz prywatnie kompozycję u Tadeusza Szeligowskiego w Warszawie. W czasie studiów współtworzył Klub Melomani przy polskim oddziale YMCA (z ang. Young Men’s Christian Association – Związek Chrześcijańskiej Młodzieży Męskiej) w Łodzi, grał także na kontrabasie i gitarze w zespole Melomani.
W 1950 r. rozpoczął współpracę z Polskim Radiem, a następnie z TVP. Komponował i aranżował m.in. dla radiowych orkiestr w Warszawie, Łodzi i Poznaniu oraz dla zespołu Błękitny Jazz Ryszarda Damrosza. W latach 1960–1962 pełnił funkcję kierownika muzycznego warszawskiego Teatru Buffo. W 1961 r. założył w hotelu Bristol w Warszawie Teatr Piosenki, przekształcony później w Klub Piosenki ZAKR. W latach 1968–1969 prowadził z Ernestem Bryllem folk-rockowy zespół Drumlersi, dla którego komponował i aranżował. W latach 1973–1974 był kierownikiem muzycznym Państwowego Teatru Muzycznego w Poznaniu. Od 1991 r. przewodniczy radzie Fundacji Kultury Polska-Niemcy.
Agnieszka Osiecka (ur. 9 października 1936 w Warszawie, zm. 7 marca 1997 tamże) – polska poetka, autorka tekstów piosenek, pisarka, reżyserka teatralna i telewizyjna, dziennikarka…
Wojciech Marian Młynarski (ur. 26 marca 1941 w Warszawie, zm. 15 marca 2017 tamże) – polski poeta, reżyser i wykonawca piosenki autorskiej, satyryk, artysta kabaretowy, autor tekstów piosenek i librett, tłumacz, znany przede wszystkim z autorskich recitali. Członek Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. Przez niektórych autorów uznawany za najwybitniejszego twórcę tekstów w powojennej historii kabaretu literackiego w Polsce…
Jego piosenki śpiewali opozycjoniści, ale on sam nie czuł się dysydentem, tylko poetą. 20 lat temu, 12 czerwca 1997 roku, zmarł rosyjski poeta, prozaik, pieśniarz Bułat Okudżawa autor takich piosenek jak “Modlitwa”, Piosenka o żołnierskich butach” czy “Nie wierzcie piechocie”.
Agnieszka Osiecka tak wspominała koncert Okudżawy w Moskwie: “siedzieliśmy wszyscy, skuleni, wokół pianina, w łopocie serca, w przejmującej radości, w cieple ludzkim, ba – gorąco ze szczęścia nam było – i Bułat nam śpiewał swoje piosenki głosem, który przechodzi człowiekowi przez serce – jak przez głośnik – jakby to serce nasze samo śpiewało…”